wtorek, 23 lutego 2016

Moje refleksje po przeczytaniu książki Szczepana Twardocha "Drach"



"Drach" to dzieje trzech pokoleń Magnorów i Gemanderów. Przypadł im w udziale los skomplikowany przez dwie wojny światowe, powstania, nieprzewidziane okoliczności i trudną codzienność, w której obok brutalności, okrutnej przemocy jest miejsce na miłość i radosny czas.
Ślązacy są pracowici, konkretni i solidarni; mężczyźni idą na wojnę, gdy zachodzi taka potrzeba, a kobiety z oddaniem dbają o dom i rodzinę. Żona Josefa Magnora "robi to, czego matka nauczyła ją w domu i czego matkę Valeski nauczyła jej matka, i tak dalej, cały szereg matek i córek przez pokolenia doskonalił wielką i subtelna sztukę godzenia się z losem w milczeniu".
Z dbałością o szczegóły relacjonuje autor przeżycia swoich bohaterów, ale ocenę ich zachowań i postaw pozostawia czytelnikowi.  Każdy z bohaterów zmaga się z troskami życia codziennego, przeżywa radości i smutki, zabiega o lepszy byt, ale to mało ważne, "bo nic nie ma żadnego znaczenia, wasze losy, ich losy, czyjekolwiek losy. Nic nie oznacza niczego, wszystko tylko jest …". Jest na chwilę i szybko przemija, bo przemijanie, powtarzalność losu i nieuchronność śmierci są wpisane na stałe w ludzkie życie.

J. L.